marian znakomity
Dołączył: 22 Paź 2006 Posty: 73 Przeczytał: 0 tematów
Skąd: R.T. RATS
|
Wysłany: Śro 22:28, 11 Kwi 2007 Temat postu: 2007-01-21) PATROL BOJOWY FALKLANDY 1982 |
|
|
Doczekaliśmy się dokumentacji historycznej, związanej z misją na Południową Georgię:
[link widoczny dla zalogowanych]
oraz film od strony Argentyńskiej.
[link widoczny dla zalogowanych]
Czołem żołnieże !
Nazywam sie sinore Laurencio Morales. Byłem zastępcą dowódcy oddziału argentyńskiego. W związku z nalotami RAF dostaliśmy rozkaz zajęcia Monte del Runa i umieszczenia tam działka przeciw lotniczego. Udaliśmy się w teren pod osłoną nocy (w piątek) ale nie zdecydowaliśmy sie zdobywac szczytu nocą (ze względu na złe warunki pogodowe) Przenocowaliśmy więc w opuszczonej osadzie rybackiej i następnego dnia (sobota) zdobyliśmy szczyt, umieściliśmy flage państwową, ustawiliśmy działko, rozbiliśmy obóz (w takiej kolejności) Podobnie jak poprzedniej nocy używająć kocherów i palników na paliwo stałe przygotowaliśmy wspólną wieczerze, śpiewaliśmy pieśni patryjotyczne a przed snem uruchomiliśmy radio i słuchaliśmy muzyki klasycznej i audycji o handlu lasami. Noc okazała sie jendak mniej pogodna niż ostatni wieczór naszego życia. Wiatr przybrał na sile, gęste chmury zasnuły gwiaździste niebo. Las coraz głośniej huczał i zdawało sie słyszeć trzaski łamanych pni. W pewnym momencie silny podmuch zerwał plandeke chroniącą nasze obozowisko. Kapitan Gomez wydał rozkazy umocnienia namiotów. Chłopcy uwijali się w gęstym deszczu. Obawialiśmy sie piorunów. Chwile potem wszystko ucichło... jakby przepowiednia tego co ma sie wydażyć następnego dnia. Ranek był bardziej chłodny niż wieczór ale za to niebo było bezchmurne.Tego dnia otrzymaliśmy wsparcie medyczne i ogniowe tajnego doradcy wojskowego SOWieckiej rosji (jesli sie nie myle) Prowadziliśmy obserwacje i patrole. Zmienialiśmy stanowiska, W końcu zrobiło sie chłodno i zaczoł kropić deszcz. Moje stanowisko było nieco wysunięte a reszta żołnierzy była bliżej obozu. Postanowiłem sie przejść i nagle dostrzegłem jakieś ruchy na zboczu . Chwile póżniej zobaczyłęm jak ginie szeregowiec Carlos. Przyłożyłem broń i chiałem oddac strzał lecz karabin po wystrzeleniu 2 naboi zacioł się. Zmieniłęm pozycje, przeładowałęm. Serce biło jak krople deszczu uderzające nocą w namiot a w głowie huczalo jak wiatr pośród drzew. Wstałęm. 3 strzelców. Podnosze broń do ramienia... cisza.. wszystko ucichło ... jak wtedy w noc |
|